W ostatnich tygodniach handlowy świat Polski obiegła informacja o legendarnym sporze między dwoma gigantami branży spożywczej: Lidla a Biedronką. Co zaczęło się od pozoru zwykłego SMS-a, przerodziło się w publiczną wojnę, która obniżyła ceny towarów i doprowadziła do wyjątkowo nietypowej sytuacji sądowej.
Cała saga rozpoczęła się od incydentalnego SMS-a wysłanego przez Biedronkę, który informował o rzekomym zawyżeniu cen w konkurencyjnej sieci o 30%. Pierwsze reakcje na ten komunikat były raczej zaskakujące niż przewidywalne. Ludzie początkowo myśleli, że to pomyłka, jednak szybko okazało się, że to początek czegoś większego.
W wiadomościach, które trafiły do telefonów posiadaczy Karty Moja Biedronka, bezpośrednio wskazywano na konkurencję, a konkretniej na Lidla. Biedronka niezwykle wyraźnie podkreślała, że oferuje produkty taniej niż jej główny rywal. To odważny krok, który zapewne miał na celu przyciągnięcie uwagi klientów i zachęcenie ich do wyboru własnej sieci zamiast konkurencji.
Taka bezpośrednia konfrontacja między dwoma gigantami handlu spożywczego z pewnością zaskoczyła wiele osób. Niezwykle rzadko bowiem widzimy tak otwarty atak jednego sklepu na drugi, zwłaszcza w takim formacie jak SMS do klientów.
Z jednej strony, taka strategia może być postrzegana jako śmiała i innowacyjna próba zdobycia lojalności klientów poprzez pokazanie przewagi cenowej nad konkurentem. Z drugiej strony, może również budzić kontrowersje i być postrzegana jako nieco agresywna taktyka marketingowa.
W każdym razie, trudno nie zauważyć, że walka o klienta w branży handlu spożywczego nabiera nowego wymiaru. Czy Biedronka utrzyma się w roli lidera tańszych produktów? Czy Lidlowi uda się odpowiedzieć na to wyzwanie w równie widowiskowy sposób? Odpowiedzi na te pytania pozostają jeszcze nieznane, ale jedno jest pewne – konkurencja na rynku detalicznym nigdy nie była tak zacięta jak teraz.
Natarczywe smsy – Klienci Biedronki zirytowani
Z czasem SMS-y zaczęły się mnożyć, a sklepy zaczęły naśladować swoje konkurencje nawet na platformach internetowych i w przestrzeniach publicznych, jak na przykład na Facebooku czy na banerach reklamowych. Nie minęło dużo czasu, a internet zalały memy i prześmiewcze etykietki na ten temat.
Jednak to, co mogłoby wydawać się jedynie strategią marketingową, przerodziło się w pełnoprawną wojnę handlową, która ostatecznie przyniosła korzyści dla klientów. Obniżki cen sięgnęły nawet 70%, a Tłusty Czwartek stał się areną walki o najniższe ceny. Lidl, aby wygrać konkurs na najtańszy koszyk zakupowy 25 produktów, postanowił obdarować klientów darmowymi pączkami, co wzmogło rywalizację.
Afera o wódkę
Biedronka, zdesperowana utratą klientów, podjęła drastyczne kroki, oferując pół litra wódki za symboliczne 10 PLN.
Promocja wywołała bardzo duże zainteresowanie, a sklepy zanotowały istne oblężenie. Klienci biegali od sklepu do sklepu i szukali wódki Parkowej w historycznie niskiej cenie.
Jednak ten ruch został poddany kontroli UOKiK, który obserwuje zachowania rynkowe.
„Powinna zająć się tym Krajowa Administracja Skarbowa, ewentualnie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów” (UOKiK) – mówił w Onecie o promocjach dyskontów na wódkę były dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA).
Do walki dyskontów wkracza sąd i komornik
Niewątpliwie, konflikt między dwoma sieciami sklepów przyciągnął uwagę klientów i mediów. Jednakże, czy wszystko to było tylko częścią zaplanowanej kampanii reklamowej? Sąd Okręgowy w Warszawie wydał nakaz usunięcia wszelkich plakatów reklamowych wywołujących konflikt, co tylko podsyca spekulacje na ten temat.
„Lidlowi nie spodobały się plakaty konkurenta z reklamą porównawczą, na których Biedronka nie tylko wykorzystała logo rywala, ale też nie wsparła jakimkolwiek dowodem tezy o oferowaniu niższy cen. Sąd wyraził zgodę. Zabezpieczenie ma polegać na nakazaniu Biedronce, aby zaprzestała używać hasła, które znamy z plakatów i paragonów. W praktyce oznacza to także zajęcie plakatów przez komornika – i to właśnie zaczęło się dziać.” – tłumaczy portal wiadomoscihandlowe.
Czy ta walka miała służyć jedynie zwiększeniu zysków, czy może faktycznie była wyrazem prawdziwej rywalizacji? Czas pokaże, czy ta historia ma jeszcze jakieś nieznane obroty. Jednak na chwilę obecną, klienci mogą cieszyć się z niższych cen, a media spekulować nad kolejnymi posunięciami dwóch gigantów handlu spożywczego.
Odpowiedzcie na pytanie: Czy to tylko marketingowa sztuczka, czy prawdziwa rywalizacja między sieciami sklepów?
Najlepsze memy z wojny Biedronka vs Lidl
Jak zwykle w całym konflikcie pomiędzy Lidlem i Biedronką wpasowali się internauci – nie zabrakło memów. Niektóre z nich są genialne.
To może być ustawka a nie wojna
@Piotr nie zdziwiłbym się… może inaczej – na początku to była rywalizacja ale jak robią koszyk z Faktem to próba jakiejś dominacji kosztem pozostałych sklepów na rynku.