Kolejne zakupy… i kolejna karta lojalnościowa ląduje w Twoim portfelu. Przyzwyczailiśmy się korzystać z bonusów i zniżek oferowanych w ten sposób przez sieci spożywcze czy marki odzieżowe – ale czy na pewno potrzebujemy wypychać portfele dziesiątkami kart? Sprawdźmy, jak korzystać z programów lojalnościowych z głową i realnie oszczędzać – oraz kiedy zrezygnować z kolejnej oferty.
Korzyści dla Ciebie czy dla sieci?
Dobry program lojalnościowy powinien mieć dwie zasadnicze zalety. Musi być skrojony pod Twoje potrzeby oraz sprawić, że będziesz z niego korzystać regularnie. Po co Ci karta sklepów budowlanych skoro właśnie zakończyłaś remont? I czy na pewno potrzebujesz karty Biedronki, skoro każde większe zakupy robisz w Tesco?
Wybieraj więc tylko te programy, które pozwolą Ci regularnie oszczędzać na zakupach. Nie oszukujmy się bowiem – ideą ofert lojalnościowych jest sprawienie, by klient wydawał więcej i wybrał ten, a nie inny sklep. Nie ma w tym nic złego, skoro i tak planowałaś zakupy. Gorzej, gdy ciułając punkty, zdecydujesz się wydać zbyt wiele lub zachęcona rabatem kupisz coś po prostu niepotrzebnego. Nawet więc, gdy widzisz „ekskluzywną ofertę, dostępną tylko dla klubowiczów”, pomyśl dwa razy, czy na pewno wydasz mniej i czy niechcący… sama nie stałaś się produktem dla specjalistów od marketingu.
Najpopularniejsze w Polsce
Cieszącym się największą popularnością w Polsce programem lojalnościowym jest – co nie powinno dziwić – Moja Biedronka. Kartę w swoich portfelach ma już ponad 7 milionów Polaków. Wg ankiet, wysoko na liście programów są także Payback (punkty zbierasz m. in. w Kauflandzie i BP) oraz Vitay stacji paliw Orlen. Polacy wybierają zatem najchętniej rozwiązania proponowane przez duże marki, z których usług korzystają regularnie.
Czy najpopularniejsze oznacza najlepsze? Przede wszystkim, warto zapisać się do programu sieci, z której usług korzystamy regularnie – choćby ze względu na dogodną lokalizację. I to nawet wówczas, gdy sam proces ogranicza się głównie do mozolnego zbierania punktów czy też promocyjnej ceny przy zakupie dwóch kostek masła. Znacznie głębsze rabaty otrzymamy choćby w przypadku sieci odzieżowych – tutaj również mamy szansę wcześniej dowiedzieć się o planowanych wyprzedażach.
Niebezpieczna personalizacja
Bardzo wiele programów lojalnościowych opartych jest o mechanizmy personalizacji. W praktyce oznacza to, iż otrzymujesz oferty wynikające z Twojej wcześniejszej historii zakupów z wykorzystaniem karty. Teoretycznie zatem, rabaty i promocje idealnie dopasowane są do Twoich potrzeb i upodobań zakupowych. Niestety, oznacza to także dużo większą pokusę dokonania zakupu! Nie zawsze bowiem łatwo jest odmówić sobie kolejnej pary butów, gdy nasza ulubiona marka kusi 40% rabatem.
Personalizacja budzi także wątpliwości dotyczące naszej prywatności. Bez obaw jednak – nie chodzi o Twoje nazwisko czy miejsce zamieszkania. Dla sieci sklepów jesteś przede wszystkim „klientką nr 0765352” w pliku danych, która – jak pokazuje historia zakupów – lubi jedwabne bluzki, a najczęściej kupuje w sezonie wyprzedaży. A zatem wiesz już teraz, kiedy i jaką ofertę otrzymasz następnym razem?
Niemniej jednak, w trosce o prywatność czytajmy regulaminy programów – a szczególnie fragmenty dotyczące przetwarzania danych osobowych. Upewnijmy się, że nasze dane niezbędne będą tylko dla samego programu i nie będą udostępniane podmiotom trzecim. Zgoda na coś takiego jest bowiem równoznaczna z pocztowym spamem i nękającymi telemarketerami.
Portfel pełen kart
Kartę lojalnościową warto mieć przy sobie – któż z nas bowiem zawsze z wyprzedzeniem planuje zakupy? Niestety, oznacza to wypychanie portfeli kolejnymi kawałkami plastiku. Jest jednak rozwiązanie – digitalizacja. Niemal każdy już program dostępny jest także w wersji online, a niektóre z nich – jak mechanizm Lidla – funkcjonują wyłącznie jako aplikacja.
Plastikowy problem stał się zatem… problemem cyfrowym. Pamięć naszych telefonów zajmują dziesiątki kolejnych aplikacji, z kolejnymi danymi logowania do zapamiętania. Szczęśliwie, i z tym kłopotem możemy sobie sprawnie poradzić. Receptą na problem są „zbiorcze” aplikacje, jak np. Stocard Yourwallet, Google Pay, które pozwalają zapisać dane kart lojalnościowych czy kody kreskowe wszystkich niemal programów działających na rynku. To ogromna wygoda, choć pamiętajmy, że rezygnując z dedykowanych aplikacji niektórych marek tracimy możliwość otrzymywania powiadomień o gorących ofertach. Te zwykle jednak możemy otrzymywać również drogą SMS-ową.
Powiedz: stop
Niewątpliwe korzyści programów lojalnościowych nie powinny sprawić, iż zapomnimy o niebezpieczeństwach związanych z „zakupoholizmem”. Pokusa skorzystania z kolejnej promocji, upolowania kolejnej oferty znacznie rośnie, gdy podświadomie wiemy o rabatach przygotowanych specjalnie dla nas – klubowiczów. Nie dajmy się więc zwariować i wystawiać „na żer” wszystkim tym, którzy chcą, byśmy wydawały jeszcze więcej. Dobrym początkiem, by codzienne zakupy były bardziej racjonalne, może być przegląd naszych programów lojalnościowych. Kto wie, czy nie warto ograniczyć ich liczby do 5 – 10, by zmniejszyć ryzyko dokonania kolejnego, być może zupełnie zbytecznego zakupu.
DYSKUSJA